muz. Hadrian Filip Tabęcki, sł. Jacek Bończyk


Nigdy nie zgodzę się
na głupie żarty losu
jeżeli nawet chęć
wspólnych dni gdzieś odeszła
nie podejrzewaj mnie
że znajdę lekki sposób
na wirtualną więź
naszych dusz w czasie przeszłym
bywa że znikam bez śladu
bo bywa że tracę nadzieje
więc wybacz gdy sprawiam ci zawód
i wybacz gdy z siebie się śmieję
wciąż mów mi choć tego nie czujesz
że jeszcze nie jestem przegrany
ciągle jedyny
zawsze kochany

nie zgadzam się
na pustkę co ogarnia mnie
ciebie też i nasz dom
nie zgadzam się
na letniość twą
nasza samotność we dwoje
słabość mą.

Nigdy nie zgodzę się
na podział polubowny
naszych kochanych miejsc
wspólnych nocy i dni
to niepotrzebny lęk
błazeńsko niestosowny
znienacka dopadł mnie
więc się boisz i ty

bywa że znikam bez śladu
bo bywa że tracę nadzieje
więc wybacz gdy sprawiam ci zawód
i wybacz gdy z siebie się śmieję
wciąż mów mi że ciągle rozumiesz
rozpacze, huśtawki, przekleństwa
że zniesiesz moje wszystkie szaleństwa

nie zgadzam się
na pustkę co ogarnia mnie
ciebie też i nasz dom
nie zgadzam się
na letniość twą
nasza samotność we dwoje
słabość
nie zgadzam się